
“Cieszę się, że można było to zrobić po swojemu, nikogo nie udając” – Błachowicz o zdobyciu pasa UFC

przez Przemek Krautz

Na gali UFC 253 w Abu Zabi Jan Błachowicz pokonał Dominicka Reyesa i został mistrzem organizacji w wadze półciężkiej.
Przed starciem z Dewastatorem w UFC Polak stoczył 14 pojedynków. Mimo ujemnego bilansu po pierwszych sześciu walkach (2-4), Cieszyński Książę się nie poddał i w kolejnych ośmiu pojedynkach przegrał tylko jedną walkę.
Błachowicz w rozmowie z Przeglądem Sportowym wyjawił, że cieszy się ze sposobu, w jaki zdobył mistrzostwo.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ:
Kolejny Polak w UFC? Zawodnik dostał już ofertę [WIDEO]
– Nie musiałem grać kogoś, kim nie jestem i robić czegoś, co nie sprawiałoby mi frajdy. Cieszę się, że można było to zrobić po swojemu, nikogo nie udając. Nie wiem, czy w takiej grze bym się odnalazł, czy byłoby to fajne i przyjemne. Szedłem jednak inną drogą i dlatego ten sukces smakuje dziś lepiej – powiedział mistrz UFC.
– W życiu potrzebna jest równowaga, musi być czas na wszystko. Muszę się zrestartować, aby głowa odpoczęła. Jeśli raz pójdę na imprezę, to nic się nie stanie. Następnego dnia odpocznę i mogę wracać do treningu. Wiem, że wtedy będzie on mocniejszy, bo po prostu nabiorę głodu i będzie mi lepiej szło. Nie wolno też popadać w skrajność, bo gdybym świętował przez miesiąc, pewnie groziłby mi alkoholizm. A więc nie tędy droga (śmiech). Ale jeśli raz, to nawet trzeba – dodał Błachowicz.
Źródło: Przegląd sportowy