Głowacki o koronawirusie – ‘Zacząłem biegać po domu i uderzać się w klatkę, by tylko…’

Krzysztof Głowacki 12 grudnia miał stanąć do walki o mistrzowski pas WBO. Gdyby nie koronawirus, Polak na gali w Londynie zmierzyłby się z Lawrencem Okolie.

Na zastępstwo w miejsce Głowackiego wskoczył Nikodem Jeżewski. Pięściarz przyznał, że jest to dla niego sportowa tragedia, jednak Federacja World Boxing Organization zdecydowała, że zwycięzca sobotniego starcia w ciągu 180 dni zmierzy się z Krzysztofem o mistrzowski tytuł.

W rozmowie z TVP Sport Głowacki zdradził, że jest to dla niego super wiadomość. Dodał, że gdyby stracił okazję na walkę o pas, załamałby się i być może nawet zakończył karierę.

Sportowiec na social mediach przekazał, że zanim zaraził się wirusem, miał wątpliwości, czy on w ogóle istnieje. Jednak jak sam przyznał, nigdy nie czuł się tak źle – Totalny brak mocy, duszność, ból głowy, który nie mija, do tego zupełnie nie mam węchu – pisał na Facebooku.

W ostatnim wywiadzie ponownie zdradził, jak wyglądał przebieg choroby – Nigdy też nie odczuwałem takiego bólu. Zwłaszcza w klatce piersiowej, nie mogłem oddychać. Do tego zatkane zatoki i dosłownie zaklejony nos. Raz wlałem całą tubkę kropli do nosa, a i tak nic to nie dało. Próbowałem łapać powietrze ustami, spanikowałem, zacząłem biegać po domu i uderzać się w klatkę, by tylko złapać oddech. To był taki najgorszy moment, największy kryzys, to było około 3 w nocy. Wybiegłem aż na podwórko i w końcu trochę tego powietrza złapałem. Nikomu tego nie życzę.

Zawodnik dodał, że wirus dopadł go w trakcie 12-rundowych sparingów. Pięściarz wyznał, że całkowicie stracił siłe, a jego nogi były tak ciężkie, że nie był w stanie zrobić kroku.

Źródło: TVP Sport