Piątek, 19 Kwietnia, 2024

Był polską rewelacją na EURO 2016. Nadal na problemy z kolanem

Źródło: screenshot YouTube
fot. YouTube
Opublikowane 5 lipca 2022, 12:20
przez Maciek Ściłba
0
0
Brak komentarzy

Bartosz Kapustka stracił praktycznie cały sezon 2021/2022. Przez kilka miesięcy przechodził żmudną rehabilitację, która pozwoliła mu wrócić do gry w kwietniu tego roku. Jak się okazuje nadal ma on kłopot z tą częścią ciała.

Media i eksperci wróżyły Polakowi świetlaną przyszłość. Po świetnym występie na Mistrzostwach Europy we Francji 6 lat temu, przeniósł się on z Cracovii do ówczesnego zwycięzcy Premier League, Leicester City.

Życie brutalnie zweryfikowało Kapustkę, któremu nie udało się przebić do składu “Lisów”. Przez 4 lata trwania kontraktu był on wypć ożyczany do SC Freiburg oraz do belgijskiego Oud-Heverlee Leuven. Podczas gry w drugim z wymienionych zespołów po raz pierwszy zerwał więzadła krzyżowe.

Nie udało się podbić Premier Legue

Po wyleczeniu poważnego urazu, kontrakt z Leicester City dobiegł końca. Kapustka stał się wolnym zawodnikiem i miał okazję poszukać zespołu, w którym będzie mógł regularnie grać. Zgłosiła się po niego Legia Warszawa.Kapi” zdecydował się na kontynowanie swojej kariery w Ekstraklasie.

Pierwszy sezon w barwach “Wojskowych” był dla niego w miarę udany. Wystąpił w 32 spotkaniach, strzelił 3 bramki i zanotował 4 asysty. Paulo Sousa poważnie zastanawiał się nad powołaniem go na EURO 2020. Ostatecznie nie zdecydował się na ten krok.

Kapustka wykorzystał wolny czas na regenerację i odpoczynek przez nadchodzącym sezonem. Legia prowadzona wówczas przez Czesława Michniewicza chciała wywalczyć awans do fazy grupowej europejskich rozgrywek i powtórzyć sukces ligowy z poprzedniego sezonu.

Pech, którego dało się uniknąć?

Na sam początek były młodzieżowy reprezentant Polski zagrał ponad 160 minut w dwumeczu przeciwko norweskiemu Bodo/Glimt w el. Ligi Mistrzów. Wszedł także z ławki w przegranym meczu o Superpuchar Polski przeciwko Rakowowi Częstochowa. Pierwsze spotkanie z Florą Tallinn w kolejnej rundzie eliminacji Champions League było dla niego przełomowe.

Bartosz Kapustka już w 3. minucie wpisał się na listę strzelców. Żywiołowa reakcja, ogromna radość, bieg pod “Żyletę” aby móc celebrować bramkę z kibicami. Wysoki skok, lądowanie, ugięte kolano i grymas bólu na twarzy. Tak w prosty sposób można opisać pech, jaki właśnie go spotkał.

Kapustka nie mógł kontynuować gry. Widać było, że wyraźnie cierpi. Diagnoza postanowiona pod badaniach lekarskich była zatrważająca. Ponowne zerwanie więzadła i kilka miesięcy przerwy. Nikt nie mógł uwierzyć w to, że znowu doznał on tak poważnego urazu podczas celebracji zdobycia bramki.

Po powrocie na boisko “Kapi” musi baczniej zwracać uwagę na swoje kolano. W związku z tym często udaje się na konsultacje lekarskie. Ostatnia z nich potwierdziła, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Problem pojawiał się podczas intensywnych treningów. Kapustka nadal odczuwał ból i ogromny dyskomfort. Według informacji przekazanych przez lekarza potrzeba więcej czasu, aby kolano przyzwyczaiło się do wysokich obciążeń treningowych. Przy tak poważnym urazie jest to w zupełności normalne.

Czy Bartosz Kapustka będzie mocnym punktem Legii w nadchodzącym sezonie? Absolutnie ma ku temu predyspozycje. Ważne aby nie podzielić losu Giuseppe Rossiego. Włoch był talentem czystej wody, ale 4-krotnie zrywał on więzadła krzyżowe. Gdyby nie urazy to z pewnością w futbolu osiągnąłby zdecydowanie więcej.

Źródło: Legia.net

Podoba Ci się ten artykuł?

Zostaw ocenę
0
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments