Piątek, 19 Kwietnia, 2024

NIESPODZIANKA w Warszawie. Górnik wypuścił zwycięstwo z rąk w doliczonym czasie gry! Sędzia pomógł Legii?

Źródło: screenshot YouTube
fot. YouTube
Opublikowane 19 sierpnia 2022, 23:24
przez Maciek Ściłba
0
0
Brak komentarzy

Górnik Zabrze był naprawdę blisko wywiezienia ze stolicy pełnej puli. Ostatecznie zespołowi z Górnego Śląska do pełnego sukcesu zabrakło trzech minut. Legia walczyła do końca o to, aby przynajmniej punkt został na ich terenie i ostatecznie dopięła swego.

Zabrzanie mają to do siebie, że uwielbiają strzelać na stadionie przy Łazienkowskiej. W dwóch ostatnich spotkaniach w Warszawie wpakowali piłkę do do siatki “Wojskowych” aż 6 razy. W piątkowy wieczór dorzucili dodatkowe dwa trafienia do tej wyjątkowej kolekcji.

W pierwszej kolejności warto pochwalić fanów stołecznej drużyny. Trybuny były w tym upalnym dniu bardzo szczelnie wypełnione. Od pierwszego gwizdka podopieczni Kosty Runjaica mogli poczuć solidne wsparcie z “Żylety” oraz pozostałych sektorów.

Legia grała, Górnik strzelał

Od początku było widać, że będzie to starcie pełne walki. Górnik dał wyraźnie do zrozumienia, że nie przyjechał na Łazienkowską tylko statystować. Legia po 20. minutach miała blisko 60% posiadanie piłki, lecz zabrzanie stwarzali wiele groźnych sytuacji, skutecznie grając z kontry.

Ostatecznie przyjezdni dopięli swego w 26. minucie. Erik Janža z rzutu wolnego w prawym sektorze boiska idealnie wrzucić futbolówkę na głowę Aleksandra Paluszka. Środkowy defensor wprawił w ekstazę sektor przyjezdnych. “Legioniści” starali się wyrównać, lecz przez całą pierwszą część gry nie zdołali nawet oddać celnego strzału na bramkę Górnika.

Druga połowa rozpoczęła się pod dyktando warszawskiego zespołu. Gospodarze szukali swoich szans do wyrównania poprzez stałe fragmenty gry. Jednak to goście po niecałych dziesięciu minutach podwyższyli swoje prowadzenie.

Paluszek posłał płaskie dośrodkowanie w pole karne “Wojskowych” . Piłkę fatalnie wybił Artur Jędrzejczyk. Ta spadła pod nogi Piotra Krawczyka, który nie dał żadnych szans Kacprowi Tobiaszowi.

Legia nie złożyła broni i coraz śmielej atakowała bramkę Górnika Zabrze. W 69. minucie bliski szczęścia był Ernest Muci, lecz futbolówka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę. Gracze z Górnego Śląska nie pozostawali dłużni. 3 minuty później bardzo efektowną interwencją popisał się Tobiasz po strzale głową Krzysztofa Kubicy.

Legia ostatecznie rozpoczęła odrabianie strat niecałe 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Przy dośrodkowaniu z lewego rogu odpychany był Artur Jędrzejczyk. Arbiter Łukasz Kuźma dokładnie przeanalizował sytuację z wozem VAR i zdecydował się na wskazanie na wapno. Wiele osób jednak powątpiewa, że w tej sytuacji należał się rzut karny. Ostatecznie “jedenastkę” na gola pewnie zamienił Josue.

Gospodarze wiedzieli, że mogą uratować przynajmniej punkt. Wydatnie pomógł im w tym obrońca Górnika, Richard Jensen. Fin bezmyślnie zaatakował od tyłu “achillesy” Carlitosa, który kilka minut wcześniej pojawił się na boisku i ujrzał drugi żółty kartonik. Przyjezdni musieli kończyć ten mecz w “10”.

Wojskowi” zwęszyli swoją okazję do wyrównania i w drugiej minucie doliczonego czasu gry dopięli swego. Pich dośrodkował piłkę, a Mladenovic zamiast strzelać głową na bramkę Bielicy, wyłożył futbolówkę lepiej ustawionemu Lindsayowi Rose. Obywatel Mauritiusu zapewnił swojej drużynie punkt w tym niezwykle arcyciekawym spotkaniu.

Legia z 11 puntkami na koncie tymczasowo awansowała na drugie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. O jedno oczko, na dziesiątą pozycję przesunął się także Górnik. Zawodnicy z Łazienkowskiej pokazali “cojones”, bo do samego końca walczyli o to, aby pokazać swoim kibicom, którzy licznie stawili się przy Łazienkowskiej, że warto wspierać ich starania przez pełne 90 minut.

Źródło: Przegląd Sprotowy

Podoba Ci się ten artykuł?

Zostaw ocenę
0
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments