FC Barcelona pokonuje Ateltico Madryt. Lewandowski poza składem
przez admin
Wczorajsze wyjazdowe spotkanie, które odbyło się na pięknym nowoczesnym stadionie Wanda Metropolitano, było ważnym sprawdzianem dla FC Barcelony. Podopieczni Xaviego Hernandeza dopięli swego, wygrywając 1:0.
Nie można powiedzieć, że FC Barcelona jest w gazie. Ekipa Xaviego nie błyszczy formą, ale nadal jest stosunkowo skuteczna i ostatecznie nie traci głupio punktów. Aczkolwiek w spotkaniu z trzecioligowym CF Intercity było o włos od blamażu. Przypomnijmy, że dopiero w doliczonym czasie gry decydującą bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Ansu Fati, ustalając wynik spotkania na 4:3.
Największy obecny rywal Barcelony zaliczył w weekend potknięcie. Real Madryt musiał uznać wyższość Viarrealu, przegrywając 1:2 i tym samym tracąc cenne punkty w klasyfikacji rocznej La Liga. Taki stan rzeczy był wyjątkowo na rękę Katalończykom, którzy niedzielnym zwycięstwem mogli zapewnić sobie samodzielne prowadzenie w La Liga i tak też się stało.
FC Barcelona bez Lewandowskiego nadal skuteczna
Początek spotkania był mocno nieskładny i nerwowy w wykonaniu obu ekip. Atletico popełniało często błędy w obronie, doprowadzając do niebezpiecznych sytuacji. Dwukrotnie szansę na bramkę miał Ansu Fati, który zastępował zawieszonego Roberta Lewandowskiego. Niestety, oba jego strzały skutecznie zablokowali obrońcy.
Wynik w 22. minucie spotkania otworzył Ousmane Dembele, który płaskim strzałem na dalszy słupek pokonał Jana Oblaka. Nie sposób tu jednak pominąć wkładu Pedriego, który odważnie ruszył w kierunku pola karnego i następnie dograł do Gaviego. 18-latek obrócił się z piłką, ścigając na siebie uwagę dwóch obrońców i wyłożył piłkę Dembele, który bezbłędnie zakończył tą piękną składną akcję.
Zacięty mecz i czerwone kartki
Utrata bramki zdecydowanie podkręciła tempo gry Atletico Madryt, które wzięło się do roboty. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy oglądaliśmy dwie groźne akcje. Pierwszą z nich zmarnował Gimenez, który strzałem z główki posłał futbolówkę tuż obok słupka bramki ter Stegena. Chwilę później ze skraju pola karnego uderzał Griezmann, ale również bez efektu bramkowego.
Na drugą połowę piłkarze Atletico wyszli bardziej ospali i tak też przez kilkanaście minut wyglądał mecz. Gospodarze atakowali bez specjalnego przekonania, a Barcelona broniła jednobramkowego prowadzenia. Ten stan rzeczy mógł się zmienić w 73. minucie meczu, gdy do siatki gospodarzy trafił Ferran Torres, ale ku uciesze lokalnych kibiców wcześniej był na pozycji spalonej.
W ostatnich minutach byliśmy świadkami walki rodem z MMA. W parterze postanowili się sprawdzić Torres z Savićiem, a ich mały sparing zakończył się remisem i dwoma czerwonymi kartkami. Ostatecznie w meczu na szczycie La Liga nic więcej się nie działo i Duma Katalonii dowiozła do ostatniego gwizdka skromne, ale ważne zwycięstwo.