„Kogel-Mogel” trenerski w Gdańsku. W jakim kierunku zmierza Lechia Gdańsk po kolejnych zmianach szkoleniowców?

przez Miłosz Sojka
Lechia Gdańsk po porażce na własnym stadionie podczas 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy z Cracovią 1:2 traci do bezpiecznej pozycji dającej utrzymanie się na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce już sześć punktów, a patrząc jeszcze, że w najbliższym czasie podopieczni Davida Badii będą grać mecze z Rakowem Częstochową, który jest jedną nogą bliżej Mistrzostwa Polski w tym sezonie, potem dodać do tego Zagłębie Lubin, Stal Mielec, Legia Warszawa i Piast Gliwice, to ciężko liczyć na to, że Lechiści w kolejnym sezonie będą występować w PKO BP Ekstraklasie.
Kłopoty Lechii Gdańsk w tym sezonie ma wiele podłożeń sportowych jak i także złych decyzji władz klubowych. Biało-Zieloni w kończącym się sezonie 22/23 zatrudnili czterech trenerów: Najpierw był Tomasz Kaczmarek, któremu udało się wprowadzić rok wcześniej wprowadzić Lechię do kwalifikacji europejskich pucharów, jednak po sześciu kolejkach, gdzie Lechia Gdańsk wygrali tylko jedno spotkanie, a pozostałe mecze przegrała, władze klubu postanowiły 38-letniego trenera zwolnić. Potem przez 19 dni jego tymczasowym następcą był asystent- Marcin Kalkowski, który poprowadził Biało-Zielonych w trzech meczach, z których ani żadnego spotkania nie wygrał.
Czterech trenerów było, a efektów nie widać
Potem władze klubu dali szansę innemu Kaczmarkowi, tym razem Marcinowi Kaczmarkowi byłemu trenerowi Wisły Płock, czy Widzewa Lodź. Oczywiście jego debiut w meczu z Pogonią Szczecin był przegrany, ale potem wygrane z Cracovią, Zagłębie Lubin, Stal Mielec i Górnikiem Zabrzem dały nadzieję, że Lechia Gdańsk wiosną wyjdzie z kryzysu sportowego i utrzyma się w PKO BP Ekstraklasie. Jednak w rundzie wiosennej stare demony wróciły, tym razem ze zdwojoną siłą. Od 18. kolejki, gdzie Lechia Gdańsk za kadencji Kaczmarka wygrała przedostatni raz z Wisłą Płock 1:0, potem w kolejnych meczach jego piłkarze zanotowali dwa remisy, kolejne spotkania to trzy porażki z rzędu, wygrana z outsiderem ligi – Miedzią Legnica 4:0 i na koniec kadencji Marcina Kaczmarka w Gdańsku porażka na wyjeździe z Wartą Poznań 2:0. Efekt był następujący, władze klubu postanawiają się pożegnać się z 49-letnim szkoleniowcem.
Po Kaczmarku wydawało się, że władze gdańskiego klubu wybiorą opcję krajową, jednak działacze postanowili wszystkich zaskoczyć i zatrudnili nikogo nieznanego hiszpańskiego trenera – Davida Badię, który w karierskim CV ma między innymi trenowanie młodzieży w FC Barcelonie, czy prowadzenie jako pierwszy trener takich drużyn jak: tureckie Antalyaspor, czy cypryjskie AEK Larnaka lub ostatnio Akritias Chlorakas. W żadnym z tych zespołach Badia nie osiągnął żadnych sukcesów, ale za to pobijał rekordy, który klub go szybciej zwolni.
Antalyaspor – 39 dni
Ethnikos – 108 dni
AEK Larnaka – 97 dni
Akritas Chlorakas – 160 dni
Razem: 404 dni.
Trzeba powiedzieć, że wynik imponujący, można zastanawiać się, dlaczego Adam Mandziara, który w Gdańsku wydaje się decydować nad wszystkim postanowił dać szansę trenerowi, który jak na razie w karierze trenerskiej nic nie osiągnął. Może działacze klubu popatrzyli, że jak Badia pracował kiedyś w FC Barcelonie, jako trener młodzieżowych drużyn, to w Gdańsku wprowadzi hiszpański styl gry, i piłkarze Biało-Zieloni będą grać tiki-takę. To wychodzi na to, że grubo się mylili. Na razie efekt jest następujący, że 48-letni szkoleniowiec z Hiszpanii jako trener Lechii Gdańsk nie zanotował jeszcze ani jednej wygranej. Trzy porażki i jeden bezbramkowy remis ze Śląskiem Wrocław – tak wygląda aktualny bilans Davida Badii w Gdańsku.
Co dalej z Lechią Gdańsk?
W Gdańsku nie idzie kompletnie nic. Ciekawy paradoks w tej sytuacji, jest taki, że rok temu drużyna walczyła o europejskie puchary, a teraz ten sam zespół jest jedną nogą już w Fortunie 1 lidze. Do tego trzeba dodać przespane ostatnie trzy okienka transferowe przez władze klubowe, brak wiary kibiców, którzy nie chcą przychodzić na stadion i patrzeć jak piłkarze przegrywają kolejny raz swoje mecze ligowe. Wynik mamy taki, że ten klub zasłużenie powinien obecnie spaść z PKO BP Ekstraklasy. Oczywiście sam Badia na konferencjach pomeczowych mówi, że wierzy w swój zespół, ale mało kto już wierzy hiszpańskiemu szkoleniowcowi, że będzie w stanie odwrócić obecną sytuację Lechii Gdańsk w ligowej tabeli PKO BP Ekstraklasy.
Polecamy
