Wielki Bu o konsekwencjach słów Denisa! “Zrobił ze mnie szefa grupy. Chodzili za mną jakby byli z FBI”
przez Przemek Krautz
Patryk Masiak znany jako “Wielki Bu” w ostatnim wywiadzie opowiedział, jak wyglądało jego przejście ze środowiska kibicowskiego do freak fightów.
Zanim dołączył do Prime Show MMA, stoczył m.in. pojedynek bokserski, walkę na gołe pięści czy starcie z Nikolą Milanoviciem w FEN. W końcu wszedł do świata freaków i w debiucie zmierzył się z Łukaszem Lupą, które zdominował oraz poddał w drugiej odsłonie.
W najnowszej rozmowie z Michałem Cichym opowiedział, jak wyglądały jego początku ze sportami walki i freak fightami. O “Wielkim Bu” zrobiło się głośno za sprawą Denisa Załęckiego, gdyż mieli oni stoczyć pojedynek, do którego finalnie nie doszło.
W jednym z wywiadów “Bad Boy” nazwał nawet Masiaka liderem bojówki. W odpowiedzi “Wielki Bu” zapewniał, że jest jedynie zwykłym kibicem, a teraz zdradził, jakie konsekwencje wynikały z wypowiedzi Załęckiego:
– Pierwsze pół roku po tym, jak Denis zrobił ze mnie szefa grupy jakiejś tam, to zwykłe krawężniki chodzili za mną, jakby byli z FBI. Mijali mnie na ulicy i czuł się jak na obserwacji. Jakbym nie był teoretycznie w cokolwiek zaangażowany, to cały proceder ukrócił. Wiadomo, że jako kibic byłem na świeczniku, ale konkretnych służb, a nie każdego krawężnika. Nie mogłem bawić się w to, w co się bawiłem, więc musiałem znaleźć jakiś sposób na siebie, no i jestem.
Następnie wbił szpilkę w niedoszłego rywala i przyznał, że chce poprawić wizerunek kibica, który jego zdaniem został zniszczony przez Załęckiego:
– Ja też szedłem przetartą drogą Denisa, który narobił dużo głupiego, dużo złego dla środowiska i mnie szufladkowali. A wydaje mi się, że udowadniam, że nie każdy chłopak na stadionie jest Denisem i staram się odczarowywać to, co zepsuł.