Kawulski wspomina szaloną historię z Różalem! Szef KSW skończył ze złym tatuażem! [WIDEO]
przez Przemek Krautz
Rozpoczęła się przedsprzedaż książki „Różal – Instrukcja Samodestrukcji”. Od dziś masz szansę nabyć wyjątkową publikację, która pozwoli Ci lepiej zrozumieć Marcina Różalskiego, byłego mistrza KSW.
Za sprawą książki poznacie historie barwne jak tatuaże “Różala”. Z KSW był on związany już od 15 gali, czyli czasów, gdy jeszcze mieszane sporty walki tak naprawdę kształtowały się u nas w kraju. Zna więc ten świat bardzo dobrze i postanowił opowiedzieć o zakulisowych anegdotach czy prywatnym życiu i swoim spojrzeniu na otaczającą nas rzeczywistość.
Cena wynosi 64,99 zł, a kupując książkę wspierasz Fundację Pomagaj Pomagać. Część zysków zostanie przeznaczona na Różaland, czyli miejsce, gdzie od lat drugie życie dostają zwierzęta skazane przez innych na cierpienie. „Różal – Instrukcja Samodestrukcji” kupisz wyłącznie na stronie ksiazkarozala.pl.
“Różal”, Kawulski i historia z tatuażem
Za sprawą premiery książki “Różala” możemy również poznać ciekawe historie, nie tylko z jego perspektywy. W materiale na temat Różalskiego wypowiedział się także szef KSW Maciej Kawulski. Jak się okazuje, on także sporo przeżył z byłym mistrzem organizacji.
Przyznał, że mógłby opowiedzieć naprawdę dużo, jednak najbardziej w pamięci zapadła mu wizyta u tatuatora “Różala”. Współwłaściciel największej federacji w kraju chciał upamiętnić ważne dla niego wydarzenie. Problem w tym, że tak się zagadał z Marcinem, iż podał złą datę, która dzisiaj jest dla niego pamiątką tamtych czasów.
– Marcin jest najbardziej kolorowym ptakiem naszej lokalnej ornitologii. Mógłbym opowiedzieć wiele historii, ale taka, która przychodzi na szybko, to gdy wydarzyła się ważna rzecz w moim życiu. Chciałem przypieczętować ją tatuażem i Marcin zadzwonił do mnie, prezent ode mnie, zrobimy u mojego tatuatora i pojechałem. Wszystko w tej anegdocie chodzi o anegdotę, którą opowiedział mi Marcin.
– Opowiedział szaloną historię o wyjazdowej walki, że sala chciała go wynieść i nie był w stanie dostać się do szatni. Ja się tak zagadałem, a tatuaż składał się z wyrazu i daty. No i w ferworze podałem złą datę. Siedząc z Marcinem, musiałem to rozwiązać, ale data, którą podałem, też nie była bez znaczenia. Wspólnie postanowiliśmy, że dodamy datę, która nie została umieszczona. Do dziś tatuaż nie wygląda najlepiej, ale postanowiłem, że ją zostawię, bo jest pamiątką wesołych czasów, kiedy ta dyscyplina się formowała.
Kawulski opowiedział również o “tykającej bombie”, czyli walce Różalskiego z Mariuszem Pudzianowskim. Po między zawodnikami do dzisiaj jest sporo złej krwi, a o kulisach usłyszysz w poniższym wywiadzie.