Okniński wspomina niebezpieczną historię z bramki! “Gość uciekł i za chwilę przyszedł z…” [WIDEO]
przez Przemek Krautz
Trener Mirosław Okniński opowiedział o pracy na bramkach. Wspomina, że nie raz dochodziło do niebezpiecznych sytuacji.
Wielu zawodników ze świata MMA, zanim zaczęło żyć ze sportu, zarabiało jako ochrona na imprezach. Nocne zmiany pozwalały im na codziennie treningi, a praca nie była ciężka, ale za to bardzo niebezpieczna. Ludzie pod wpływem alkoholu czy innych używek tracili nad sobą kontrolę i nie raz dochodziło do sytuacji, które mogły zakończyć się naprawdę źle.
Opowiadał o tym m.in. Arkadiusz Wrzosek, Marian Ziółkowski czy były mistrz UFC Jan Błachowicz. Teraz czasy młodości wspomniał trener Mirosław Okniński, który udzielił obszernego wywiadu kanałowi FANSPORTU TV.
Sprawdź kurs w Superbet
Okniński wspomina historie z bramek
Head coach Akademii Sportów Walki Wilanów stał na bramkach ponad dwie dekady temu. Pod koniec lat 90. zanim rozpoczął karierę trenerską, pracował w nocnych klubach. Nie ominęły go sytuacje, w których musiał bronić się przed napastnikami uzbrojonymi w niebezpieczne narzędzia.
Pewnego razu mężczyzna najpierw próbował zaatakować jego kolegów nożem. Ochroniarze bronili się krzesłami, ale ten nie zrezygnował. Po chwili wrócił z dwiema rozbitymi butelkami. Gdyby ranił któregoś z pracowników klubu, mogłoby to zakończyć się tragedią. Panowie byli jednak przygotowani na taką sytuację.
– Przed 2000 rokiem stałem na bramce. Widziałem, jak przychodzili z nożem. Miałem sytuację, jak gość zaatakował ochronę, musieliśmy użyć krzeseł. Wybiliśmy mu nóż, on uciekł i za chwilę przyszedł z dwiema rozbitymi butelkami.
– Chciał nas zaatakować, mieliśmy takie kije czy trzonki od łopat i mu wytrąciliśmy te butelki. Chłopaki się czuli zagrożeni i zaczęli go bić, ja mówię, że zadzwonimy na policję, a oni, że my jesteśmy sztywni, nie będziemy dzwonić. To ja zadzwonię, bo nie chcę go zabić, bo on przyjdzie trzeci raz z siekierą.