Zawodnik KSW zaraził rywala! Teraz próbuje się tłumaczyć: “To była domowa diagnoza”
przez Przemek Krautz
Na gali KSW 99 doszło do skandalicznej sytuacji. Zawodnik wiedział, że jest zakażony gronkowcem, a mimo to wyszedł do walki. Teraz próbuje się tłumaczyć.
Podczas wydarzenia w Gliwicach doszło do pojedynku pomiędzy Michałem Sobiechem i Karolem Kutyłą. Starcie odbyło sie na pełnym dystansie i po trzech rundach w górę powędrowała ręka “Dr. Beasta”, który odniósł pierwsze zwycięstwo w okrągłej klatce.
Niestety Sobiech nie miał okazji nacieszyć się wygraną. Dwa dni po walce pojawiła się gorączka, a we wtorek musiał udać się na SOR. Przeprowadzone zostały badania, których wyniki były szokujące. Wszystko opisał na swoim blogu.
– Okazało się, że CRP — białko ostrej fazy (taki marker, który mówi o stanie zapalnym w ciele), którego norma to do 5, u mnie wynosiło 105. Ponadto miałem złamany nos i szalejącą w ciele infekcję. Lekarz Robert wytłumaczył, że muszę zostać na noc na SOR-ze, podadzą mi antybiotyki, rano poprawimy wyniki krwi i jeśli będzie wszystko okej, mnie wypuszczą.
Sprawdź kurs w Superbet
Skandaliczne zachowanie zawodnika KSW
Zawodnik KSW przeszedł badania USG, które ukazały stan zapalny na woreczku żółciowym. Sobiech wiedział, iż ma wrodzoną wadę tego organu, toteż zatkało go, gdy usłyszał, że albo zgadza się na operację, albo wychodzi na własne żądanie. Na swoje szczęście spotkał lekarza, który doradził, aby zrezygnować z zabiegu.
Fighter otrzymał antybiotyki, po czym wrócił do domu, a jego stan zaczął się poprawiać. Kilka dni później przyszły wynik badań i okazało się, że został zarażony gronkowcem oraz paciorkowcem! Wszystko przez bezmyślne zachowanie jego rywala.
– Prawie umarłem, straciłem tydzień życia, mnóstwo zdrowia, a moja rodzina przeżyła koszmar. Czuję się jak gówno, a moje ciało jest w tragicznym stanie od leków, zakażenia i innych czynników – pisze Sobiech.
Kutyła wiedział, że ma gronkowca, a mimo to wyszedł do walki. Po przegranej opowiedział o wszystkim w rozmowie z InTheCagePL. Zdradził, że nie wziął antybiotyków, bo nie chciał bardziej osłabić organizmu przed pojedynkiem.
– Zaatakował mnie gronkowiec i odebrało mi to kondycję. Łapy, głowa cała, noga wysypana syfami, nie mogłem antybiotyku przyjąć, bo by mnie jeszcze bardziej osłabiło. 80 kg ważyłem, więc zjechać do 68,5 to było dużo.
Jego narracja zmieniła się, gdy cała sprawa wyszła na jaw. Na swoich social mediach opublikował oświadczenie i twierdzi, że tak naprawdę nie wiedział o gronkowcu, tylko sam wystawił sobie “domową diagnozę”. Dobrze znał objawy występujące przy tej infekcji, a mimo to zaryzykował, wysyłając rywala do szpitala.
– Kilka dni przed walką dostałem wysypki na nogach, która w mojej niefachowej ocenie, mogła być objawem gronkowca i tak to z kolegami nazwaliśmy na własny użytek. U lekarza z tym – przed walką – nie byłem. Więc była to tylko „domowa” diagnoza.
– Rzeczywiście powiedziałem w wywiadzie po walce, że prawdopodobnie mam gronkowca, co ostatecznie – już po walce – potwierdził lekarz. Myślę, że każdy zawodnik po przegranej, tuż po walce na gorąco, szuka w głowie przyczyn takiego wyniku walki i pewnie właśnie dlatego o tym w swoim słowotoku, wspomniałem na głos, nie mając diagnozy lekarskiej. Bo stojąc tam na ściance, nie miałem pewności co to za wysypka.
Kibice domagają się reakcji ze strony KSW. Zdaniem fanów powinien on zostać ukarany, gdyż gronkowiec potrafi wyrządzić w organizmie spustoszenie. W tym roku Artur Szpilka z powodu infekcji trafił do szpitala, bardzo głośno było też o australijskim zawodniku Timie Schultzu, któremu omal nie amputowano nogi.