Z freak fightów do UFC? Labryga ma jasno określony cel [WIDEO]
przez Przemek Krautz
Denis Labryga chce być pierwszym freak fighterem, który dostanie się do największej organizacji MMA na świecie. Przed nim jednak bardzo długa droga.
Reprezentant WCA w starciach freakowych prezentuje się naprawdę świetnie. Przed czasem pokonał Konrada Karwata, Dawida Załęckiego oraz profesjonalnego zawodnika Kamila Mindę. Jest jednak bardzo ambitny i chce toczyć walki z najlepszymi.
Sprawdź kurs w Superbet
Labryga szczerze o UFC
Od jakiegoś czasu coraz głośniej mówi o profesjonalnej karierze. Nie ukrywa, że w przyszłości chciałby zawalczyć w oktagonie. Niedawno Klaudia Syguła miała taką okazję. Po pojedynku w FAME zadebiutowała w UFC, jednak nie można jej nazywać freak fighterką, gdyż wcześniej toczyła starcia zawodowe.
Natomiast Labryga ma 27 lat a jeszcze nigdy nie walczył w prawdziwym MMA. Trenuje jednak jak prawdziwy profesjonalista i w rozmowie z FANSPORTU TV zdradził, że właśnie dzięki freak fightom może robić aż 11 jednostek w tygodniu.
Bez wątpienia Denis jest najbardziej pracowity w całej branży, gdyż pozostali zawodnicy robią znacznie mniej treningów, czy przygotowują się jedynie do konkretnych walk. Uważa, że mimo krytyki ze strony Internautów, może spełnić swoje marzenie, ale jeśli rzeczywiście UFC jest jego celem, powinien jak najszybciej wejść do świata zawodowego sportu.
– Mogę sobie trenować dwa razy dziennie, jedenaście jednostek tygodniowo i po prostu dążyć do tego, żeby dostać się do największej organizacji świata. To są moja marzenia, ludzie się z tego śmieją. Ja po prostu o tym głośno mówię, bo pamiętajcie, nie bójcie się wierzyć, nie bójcie się marzyć.
Freak fighty, a zawodowy sport to dwa inne światy. W tym drugim rywale są na znacznie wyższym poziomie i nawet jeśli nie mają dużego doświadczenia, to często trenują od najmłodszych lat i są gotowy na trzyrundowe boje na dystansie 15 minut, kiedy walki celebrytów trwają jedynie 9 oraz mają dłuższe przerwy.