Ferrari zapłacił za debiut w FAME! Odsłania kulisy pierwszej walki
przez Przemek Krautz
Amadeusz Roślik zdradził zaskakującą informację. Okazuje się, że musiał dopłacić za swój debiut w organizacji FAME.
“Ferrari” jest związany z federacją od drugiej edycji, czyli 2018 roku. Przez ten czas stoczył we freakach 19 pojedynków i stał się jedną z największych gwiazd. Wykonuje swoją pracę na konferencjach, chociaż często w klatce wypada znacznie gorzej niż przed kamerami.
7 grudnia czeka go jubileuszowe starcie, tym razem przeciwko Alanowi Kwiecińskiemu. Na to zestawienie kibice czekali bardzo długo, gdyż panowie są skonfliktowani od lat, a w pewnym momencie wydawało się, że już nigdy nie zawalczą.
Sprawdź kurs w Superbet
“Ferrari” o kulisach pierwszego pojedynku
Dzisiaj Amadeusz jest bez wątpienia jednym z najlepiej zarabiających zawodników, ale aby dojść do takiego etapu musiał piąć się po szczeblach freakowej drabinki. Jak się okazuje, za swoją pierwszą walkę sam zapłacił!
W Podcaście FAME prowadzonym przez “Tedego” i “Wuwunia” zdradził, że rywal chciał zbyt dużych pieniędzy. Federacja nie zamierzała wypłacać tak wysokiej gaży, więc “Ferrari” zaproponował, iż zapłaci ze swojej kieszeni, żeby tylko mógł zadebiutować w klatce.
Mowa o pojedynku z Sylwestrem Tkoczem, czyli “Bystrzakiem”. Zakończył się on już w pierwszej odsłonie po ciosach Roślika. Natomiast jeśli chodzi o kwotę, jaką Amadeusz oddał rywalowi, było to 10 tysięcy złotych.
– Ja za swoją pierwszą walkę zapłaciłem. Mój przeciwnik chciał trochę za dużo pieniędzy i powiedzieli, że mogą mu dać do tytułu. Ja powiedziałem: Dobra, to ja mu dopłacę. Nie wiem, czy to nie będzie wstyd dla FAME, zapłaciłem dychę.