Piątek, 25 Kwietnia, 2025

Masternak wprost podsumował miniony rok: “Promotorzy zniszczyli mi psychikę”

Fot. YouTube
Opublikowane 27 grudnia 2024, 11:58
przez Przemek Krautz
0
0
Brak komentarzy

Bokserscy promotorzy nie cieszą się najlepszą opinią. Tym razem na ich temat wypowiedział się Mateusz Masternak.

Boks to dyscyplina, która wyraźnie wyróżnia się na tle sportów walki. Nigdzie indziej nie znajdziemy bowiem tak wielu skandali czy problemów dziejących się za kulisami i poza ringiem. Regularnie jesteśmy świadkami kontrowersyjnych decyzji sędziowskich, kiedy to wygrywa zawodnik, który wyraźnie przegrał pojedynek. Dziwne decyzje promotorów, zmiany na ostatnią chwilę, zestawienia, nie mające żadnego sensu i próby chronienia pięściarzy przed trudnymi rywalami to codzienność.

Jeśli chodzi o polskie podwórko, sam Artur Szpilka wspominał o tym, jak świetnie wpłynęło na niego zakończenie kariery i przejście do MMA. Wyjaśnił, że “zakłamane” środowisko przekonało go do zmiany dyscypliny.

Sprawdź kurs w Superbet

3 755 zł bonusu na start w Superbet! Wysokie kursy, dwa freebety na początek i atrakcyjny pakiet powitalny.
Kod promocyjny FANSPORTU
Hazard może uzależniać. Graj tylko u legalnych bukmacherów. Gra u nielegalnych jest zabroniona i grozi konsekwencjami prawnymi.

“Promotorzy zniszczyli mi trochę psychikę”

Teraz głos zabrał Mateusz Masternak, który w 2024 roku stoczył dwa pojedynki. Pokonał Jeana Jacquesa Oliviera oraz wygrał walkę o międzynarodowe mistrzostwo Polski w wadze junior ciężkiej z Floydem Massonem.

W rozmowie z Super Expressem wyjaśnia jednak, że ma znacznie większe ambicje, a te starcie to jedynie zmarnowany czas. W czerwcu miał bowiem zmierzyć się z Ilungą Makabu o tymczasowy tytuł WBA. Pojedynek został niestety odwołany, gdyż jak donosili zagraniczni dziennikarze, niedoszły rywal popadł w konflikt z promotorem Rodneyem Bermanem. Przygotowania do dużego występu poszły na marne.

Przyznał, że 2024 rok był dla niego ciężki, za co odpowiadają właśnie m.in. zawirowania z odwołaną walką. Niestety nie jest to pierwsza i z całą pewnością nie ostatnia sytuacja, kiedy promotorzy niszczą plany i nadzieje zawodników.

Starcie z Jean Jacquesem Olivierem to była trochę taka walka, by zapomnieć o tym co się wydarzyło w Anglii (przyp. red. przegrana w walce o pas WBO). Nie ukrywam, że nie wyszedłem do tego pojedynku mentalnie gotowy na 100 procent. Z kolei ta ostatnia batalia z Floydem Massonem była ciężka i tak się zastanawiam, co poszło nie tak. Fizycznie byłem dobrze przygotowany, ale uważam, że promotorzy zniszczyli mi trochę psychikę.

– Nie mówię tego w takim sensie, że ich obwiniam itd., ale gala była we Wrocławiu, pewne rzeczy ja załatwiałem, więc ciążyła na mnie duża odpowiedzialność. Na początku walka miała być o tytuł tymczasowego mistrza świata federacji WBA w wadze bridger, potem o inny bardzo fajny pasek plus jeszcze zmiana terminu. To wszystko rozładowało mnie emocjonalnie.

Podoba Ci się ten artykuł?

Zostaw ocenę
0
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments