
Za jedną wypłatę może kupić mieszkanie? Kołecki szczerze o swoich zarobkach!

przez Przemek Krautz
Szymon Kołecki zabrał głos w sprawie swoich zarobków. Przyznał, że nie będzie walczył za drobne, ale również nie otrzymuje rekordowych stawek.
Zanim przeszedł do MMA odnosił wielkie sukcesy jako sztangista zdobył złoto na Igrzyskach w Pekinie, a z Sydney przywiózł srebrny medal. W 2017 roku pod skrzydłami trenera Mirosława Oknińskiego rozpoczął od walk w PLMMA i dzisiaj ma na koncie 12 zwycięstw w 13 starciach.
Sprawdź kurs w Superbet

Kołecki o swoich zarobkach
Stoczył cztery pojedynki w KSW, gdzie pokonał Mariusza Pudzianowskiego, Damiana Janikowskiego, Martina Zawadę oraz Akopa Szostaka. Odszedł jednak z federacji, a po długiej przerwie wrócił do Babilonu.
Fani chcieliby ponownie zobaczyć go w okrągłej klatce, lecz problemem jest kwestia finansowa. Kołecki bowiem wielokrotnie podkreślał, że ma pieniądze, dlatego nie zamierza obniżać swoich oczekiwać co do wypłaty.
Kiedyś stwierdził nawet, że nie bierze walki, jeśli gaża jest mniejsza, niż cena kawalerki. Nie bije się bowiem tylko dla siebie, ale dla rodziny, aby zabezpieczyć przyszłość swoich dzieci. Teraz w ostatnim wywiadzie dla Przeglądu Sportowego został zapytany o te słowa.
Zdradził, że nadal tak jest, chociaż ma za sobą pojedynki, na których zarobił dużo większe pieniądze, niż wspomniana wartość mieszkania. Nigdy jednak nie przekroczył magicznej kwoty miliona, na co mogą pozwolić sobie tylko nieliczni zawodnicy.
– Generalnie wciąż tak jest, choć zarabiałem już dużo więcej pieniędzy niż na kawalerkę za jedną walkę. Ogólnie to są duże pieniądze. Miałem różne wypłaty i żeby było jasne, dużo zależy od atrakcyjności walki, jej potencjału, możliwości federacji i sponsorów w danej federacji. Także wypłaty były różne w różnych okresach mojego życia, ale tak, jak nie walczę tylko za dziesiątki tysięcy, to powiedzmy szczerze, że miliona za walkę też nigdy nie przekroczyłem.
Na koniec dodał, że na tym etapie nie chodzi już tylko o pieniądze. O to zdążył już zadbać. Przyznał, iż rywalizacja to dla niego po prostu uzależnienie i cały czas ciągnie go do profesjonalnego sportu.
– Mam pieniądze na spokojne życie, to prawda. Tu chodzi o coś innego, o przyjemność wygrywania. Nie ukrywam, że to jest na swój sposób uzależniające.