
Ziółkowski nie kryje rozczarowania po walce o pas KSW: “Moim pierwszym zdaniem do sędziego było…”

przez Jakub Hryniewicz
Marian Ziółkowski zabrał głos po walce z Salahdine’em Parnasse’em. Polak nie ukrywa, że ma spore zastrzeżenia do decyzji sędziego, który przerwał pojedynek w Lyonie.
Po latach wyczekiwania Marian Ziółkowski w końcu stanął oko w oko z Salahdine’em Parnasse’em. Choć pierwotnie „Golden Boy” miał zawalczyć z Marcinem Heldem na KSW 106, kontuzja rywala sprawiła, że wskoczył do walki wieczoru.
W konfrontacji z Parnasse’em radził sobie nieźle w stójce, jednak z każdą minutą inicjatywę przejmował Francuz. Kluczowy okazał się cios na wątrobę w parterze – Polak skulił się z bólu, a sędzia Łukasz Bosacki po kilku kolejnych uderzeniach przerwał starcie. Ziółkowski od razu zasygnalizował, że decyzja była przedwczesna.
Sprawdź kurs w Superbet

Ziółkowski nie kryje rozczarowania po KSW 106
Były mistrz KSW w wadze lekkiej szczegółowo omówił kontrowersyjne zakończenie w rozmowie z kanałem 6PAK TV. Choć docenił pracę sędziego Bosackiego, wskazał na konkretne sytuacje, które – jego zdaniem – przemawiają za tym, że walka została zatrzymana zbyt wcześnie.
– Z perspektywy czasu jak to potem sobie jeszcze na spokojnie obejrzałem, to są podstawy, żeby to przerwać, choć jest tam kilka takich nieścisłości – powiedział „Golden Boy” Marcinowi Wrzoskowi. – Na przykład, sędzia Łukasz Bosacki dobiegając, powiedział „defend yourself”, a ja w ogóle tego nie słyszałem, bo był za daleko. Ale jak już dobiegł, to nie krzyknął ani razu.
– Z mojej perspektywy to wyglądało tak, że kiedy trafił mnie na splot, mocno to odczułem i pomyślałem, że „o kurde, jest niedobrze i muszę to przetrwać”. Jak zaczął bić mnie na gardę, to niektóre ciosy przechodziły – kontynuował Ziółkowski. – Jeden wszedł czysto, drugi przez ręce, to miałem w głowie: „dobra, niech bije”. Przede wszystkim koncentrowałem się na tym, że tutaj [na dole] odczułem.
– Pomyślałem sobie, że dobra, niech bije, przetrwam i dojdę do siebie. W momencie, kiedy zaczynałem coraz lepiej się czuć, Parnasse w tym czasie mnie dobijał, to wjechał Łukasz Bosacki. I pamiętam moją myśl, jak wjechał. Pomyślałem sobie: „co ty tutaj robisz?”. Pamiętam, że jak wszedł, to pierwsze zdanie do niego, to było: „nie no, za szybko…” – dodał Marian.
Ziółkowski ponowił też swoje stanowisko o ilości ciosów „Salaha”, które go trafiły. Zaznaczył, że był w pełni przytomny, przez co też uważa, że skończenie nadeszło całkowicie za szybko:
– Jeśli chodzi o przytomność, to wszystko było ok. Te ciosy przechodziły. Jeden tam wszedł czysto, drugi przez rękę, trzeci, czwarty przez gardę. W ogóle nie byłem zamroczony. Nic z tych rzeczy. Ten cios na tułów mnie po prostu odetkał. Jak Łukasz wszedł, to powiedziałem „nie no, Łukasz, za szybko”. To było moje pierwsze zdanie, które do niego powiedziałem. Z mojej perspektywy więc totalnie za szybko.
Na dziś Ziółkowski zajmuje 4. miejsce w rankingu kategorii lekkiej. W wywiadzie zaznaczył, że zamierza wrócić do klatki już we wrześniu i stoczyć jeszcze dwa pojedynki w tym roku. Liczy, że kolejne zwycięstwa doprowadzą go do upragnionego rewanżu z Salahdinem Parnasse’em.