
Różal wyśmiał ofertę opiewającą na 800 tysięcy! Menedżer odsłonił kulisy rozmowy

przez Jakub Hryniewicz
Marcin Różalski nie zwykł rzucać słów na wiatr. Żadne pieniądze, dobra materialne, a nawet niematerialne, nie są w stanie przekonać go do zmiany raz podjętej decyzji.
Na początku swojej drogi FAME MMA mierzyło się z dużym oporem środowiska – więcej było przeciwników niż zwolenników. Z czasem jednak projekt zaczął zyskiwać akceptację, a wraz z jego sukcesem, niczym grzyby po deszczu, wyrastały kolejne freakowe federacje. Gdy wszyscy zobaczyli, jak wielkie pieniądze są w grze, każdy chciał mieć swój kawałek tortu.
Freaki budowały popularność na „dymach”, które z miejsca przyciągały widzów. Z czasem jednak, wraz ze wzrostem oczekiwań fanów, organizatorzy zaczęli sięgać po nazwiska z zawodowego świata sportów walki.
Niektórzy – jak Michał Pasternak czy Marcin Wrzosek – odnaleźli się w tym świecie znakomicie. Inni jednak, mimo intratnych ofert, pozostali nieugięci. Tak właśnie było z Marcinem Różalskim.
Sprawdź kurs w Superbet

Menedżer zdradził reakcję Różala
Były mistrz KSW i znakomity kickbokser od lat konsekwentnie trzyma się z dala od freak fightów. Jak sam przyznał, jedyne, co do niego dotarło, to pogłoski o możliwym starciu z Tomaszem Sararą. Nic poza tym go nie interesowało.
Temat powrócił w najnowszym odcinku Jurasówki, gdzie gośćmi byli menedżerowie Artur Ostaszewski, Paweł Kowalik i Artur Gwoźdź. Ostaszewski, prowadzący grupę Shocker MMA Solutions, przyznał otwarcie, że „Różal” jest jedynym zawodnikiem, który z miejsca i bez chwili zastanowienia odrzucił sowitą ofertę:
– Znam jedną osobę, jest to „Różal”, który miał za 800 tysięcy ofertę na walkę i wyśmiał mnie, że w ogóle do niego dzwonię, bo przecież miałem nie dzwonić, gdy chodzi o freaki – zdradził Ostaszewski.
Jak dodał, zadzwonił tylko dlatego, że oferta była naprawdę konkretna. Odpowiedź była jednak jednoznaczna. Marcin Różalski nie zamierza sprzedawać swoich zasad – za żadną stawkę.