
Mateusz Gamrot odpowiada Kołeckiemu: “To nie są rzeczy, przez które nie zostanę mistrzem”

przez Jakub Hryniewicz
Skonfrontowany z wypowiedzią Szymona Kołeckiego Mateusz Gamrot odpowiedział na jego słowa.
Po dłuższej przerwie Mateusz Gamrot wrócił do rywalizacji w UFC. W międzyczasie nie próżnował – regularnie trenował w American Top Team, a przy okazji próbował zaczepić rankingowych rywali. Ostatecznie zestawiono go z Ludovitem Kleinem, który wprawdzie nie znajdował się w czołowej piętnastce, ale pozostawał niepokonany od siedmiu pojedynków.
Gamrot nie dał mu jednak najmniejszych szans. Polak dominował od pierwszych minut, był lepszy w każdej płaszczyźnie i wygrał pewnie na punkty, czym zatrzymał dobrą passę Słowaka.
Wygraną “Gamera” w rozmowie z FightSport podsumował Szymon Kołecki. Oprócz pochwał nie zabrakło też zwrócenia uwagi na pewien mankament.
– Bardzo dobrze, że walczył w swoim stylu. To są jego argumenty. Oszukać przeciwnika, obalić, skontrolować, coś tam porozbijać, może da się poddać, zmęczyć i tyle. Tak powinien Mateusz walczyć – mówił olimpijczyk. – Na jego minus, w kontekście podziwu kibiców, działa to, że on nie jest spektakularny. On nigdy nie był spektakularny, bo nie ma kowadła w ręce czy jakieś ogromnej siły niszczycielskiej. Ma doskonałą technikę, wielką sprawność, duże umiejętności, dobrą kondycję i świetną psychikę. No ale nie jest Gaethje, nie jest Poirierem czy jakimś innym mocnym… takim „niszczycielem” – dodał.
Sprawdź kurs w Superbet

Gamrot reaguje na słowa Kołeckiego
Były podwójny mistrz KSW odwiedził Andrzeja Kostyrę, który zacytował mu powyższą wypowiedź Kołeckiego.
– Panie Szymonie, zapraszam… – zaczął odpowiedź ze śmiechem “Gamer”. – Nie wiem, co mam powiedzieć. Szymona bardzo szanuję jako olimpijczyka, po prostu, w podnoszeniu ciężarów. W MMA ciężko żeby się wypowiadał, bo jest bardzo wielka przepaść pomiędzy nami.
Zawodnik UFC dodał też, że o ile przyjmuje uwagi z ust Kołeckiego, o tyle nie widzi w nich większego problemu. Wskazane mankamenty nie świadczą przecież o tym, że nigdy nie sięgnie po mistrzostwo organizacji.
– Oczywiście przyjmuję jego słowa, może sobie myśleć co uważa – powiedział Mateusz. – Poniekąd się mogę zgodzić z tym bo z tą techniką, z tą psychiką i z tą gibkością, no to mało kto by mnie dogonił. Nie nokautuję swoich rywali, to też fakt po prostu, więc mogę przyjąć po prostu jego wypowiedź. Nie ma problemu.
– Ale to nie są też takie rzeczy, przez które nie zostanę mistrzem świata. Wszystkie atuty, które zostały wymienione prowadzą mnie do tego, by być najlepszym.