
Nowa rzeczywistość, czy kabaret? Sejm skanduje: Murański, Murański! [WIDEO]

przez Jakub Hryniewicz
Freak fighty znów wkroczyły do świata polityki – i to w najmniej spodziewanym momencie. Tym razem w centrum sejmowego zamieszania znalazło się… nazwisko Jacka Murańskiego.
Podczas niedawnych wyborów prezydenckich doszło do zaskakującego zwrotu akcji. Donald Tusk – pełniący funkcję premiera – publicznie powołał się na postać Jacka Murańskiego. Jeszcze do niedawna świat freak fightów był przez polityków traktowany jako „patologia rozrywki”, a imprezy tego typu miały nigdy więcej nie zagościć na Stadionie Narodowym. Dziś nazwisko jednej z jego najbardziej kontrowersyjnych ikon pada z mównicy sejmowej.
Wszystko zaczęło się od wypowiedzi Donalda Tuska w studiu Polsatu, gdzie „Stary Muran” został przywołany jako rzekome źródło informacji kompromitujących Karola Nawrockiego – późniejszego zwycięzcę prezydenckiego wyścigu. Jacek Murański pojawił się także w programie informacyjnym TVP1, komentując całe zamieszanie.
Sprawdź kurs w Superbet

Sejm skanduje: “Murański!” – polityczny kabaret czy nowa rzeczywistość?
Zainteresowanie Jackiem Murańskim wyraźnie wykroczyło poza środowisko freak fightów. Media głównego nurtu, niegdyś całkowicie ignorujące tę postać, zaczęły publikować materiały przybliżające jego sylwetkę – skupiając się głównie na kontrowersjach i wypowiedziach, które często rozjeżdżają się z faktami.
Niektórzy komentatorzy sugerują nawet, że powołanie się na Murańskiego mogło pogrzebać szanse Rafała Trzaskowskiego. Donald Tusk, pytany o to w mediach społecznościowych, sam musiał zmierzyć się z lawiną komentarzy – i przypomnieniem, na kogo się powołał w jednym z kluczowych momentów kampanii.
Kulminacja absurdu miała miejsce w Sejmie. Podczas wystąpienia premiera cała sala zaczęła… skandować nazwisko Jacka Murańskiego. To nie żart – postać z gal freakowych trafiła do politycznego kabaretu w stylu live.
mu rań ski mu rań ski pic.twitter.com/ZxwD4wVDc0
— Venek (@Venek__) June 12, 2025
Warto przypomnieć, że Jacek Murański już wcześniej deklarował chęć startu w wyborach prezydenckich. Choć ostatecznie nie zarejestrował swojej kandydatury, to jego nazwisko – wbrew wszelkim przewidywaniom – i tak zagościło w politycznej narracji.