Wojciech Szczęsny szczerze o aferze premiowej! “Nie miałem jaj”
przez Przemek Krautz
Pierwszy bramkarz kadry zabrał głos w sprawie afery premiowej. Zdradził, jak miały zostać rozdzielone pieniądze i ile sam by otrzymał.
Afera wybuchła po mundialu w Katarze, kiedy na jaw wyszło, że ówczesny premier Mateusz Morawiecki obiecał reprezentacji 30 milionów złotych za wyjście z grupy. Podzieliło to piłkarzy i zepsuło atmosferę w kadrze przed 1/8 finału z Francją. Finalnie problem z premią była też jednym z powodów zwolnienia Czesława Michniewicza.
Łukasz Skorupski ujawnił, że pieniądze miały nie zostać rozdysponowane po równo i doszło do kłótni pomiędzy zawodnikami. Robert Lewandowski w odpowiedzi stwierdził, że bramkarz skłamał. Według doniesień kapitan kadry jednak nie podszedł sprawiedliwie do tematu podziału premii.
Sprawdź kurs w Superbet
Szczęsny o aferze premiowej
Teraz w podcaście “WojewódzkiKędzierski” bramkarz przyznał, że od samego początku wiedział, iż cała sprawa źle się skończy. Przyznał, że jego czy Lewandowskiego rolą jest dbanie o zawodników na początku kariery, którym jeszcze nie udało się zarobić wielkich pieniędzy.
Dla niektórych piłkarzy były to naprawdę ogromne kwoty, natomiast dla największych gwiazd nie robiły one większej różnicy. Zdradził, że 30 milionów miało zostać rozdysponowane według systemu, którego kadra używa od lat i dotychczas się sprawdzał.
– Złem jest i złym pomysłem było to, aby premier dał premię reprezentacji za awans. Złe jest, że weszliśmy w tę rozmowę, ale też weź, bądź kozakiem i odmów premierowi. Szczerze, rola moja i Roberta czy Kamila Glika to jest to, aby dbać o tych, którzy jeszcze wiele nie zarobili. Podzielenie tej premii dla mnie i wielu nie robiło finansowo różnicy. To o jeden samochód więcej.
– Dla niektórych to były jednak dwu czy trzyletnie zarobki. Jakkolwiek to by nie było złe, ja czuję się odpowiedzialny za tych młodych zawodników. Według tego podziału więcej mieli dostać, ci, którzy grali. Dzieliliśmy te premie tak samo, jak wszystkie inne. Mamy swój system, który od lat się sprawdza. Najmniej wychodziło komuś poniżej miliona złotych.
Ujawnił również, jaką kwotę miał sam otrzymać i nie ukrywa, że taka afera w ogóle nie powinna mieć miejsca w kadrze:
– Dwa i pół miliona, może dwa dwieście. To trzeba było zabić na początku, ale jak już wszyscy wiedzieli, ile mają dostać, to nie miałem jaj tego zakończyć. Pierwszego dnia wiedzieliśmy, że będzie z tego smród.