Najman o walce z Oświecińskim – ‘Wyszedłem do drugiego po Masie najsłynniejszego konfidenta, z nim również bym wyszedł’ [WIDDEO]

Marcin Najman po raz kolejny wypowiedział się w kwestii konfidentów i walki z Tomaszem Oświecińskim, który aresztowany pod zarzutem udziału w grupie przestępczej, poszedł na współpracę z organami ścigania, wsypując swoich dawnych kolegów w zamian za co dostał taryfę ulgową i łagodniejszy wyrok.

Na kanale El Testosterona pojawiło się kolejne Q&A, w którym odpowiadał na pytania fanów. Jeden z nich był zainteresowany tym, jakie Najman ma podejście do takiego potencjalnego rywala.

– Opinie mam ugruntowaną o nim. Dosyć powszechna jest wiedza na temat tego, jak się zachowywał. Czy zawalczyłbym z nim? Teraz już nie, no bo ja naprawdę chcę zawalczyć już ostatni raz. Natomiast w ogóle, teoretycznie tak. Skoro wyszedłem do drugiego po ”Masie” najsłynniejszego konfidenta w Polsce, Trybały, no to konsekwencją moją byłoby to, że z nim również bym wyszedł – odpowiedział Najman.

Kolejny raz wspomniał o Trybale, gdyż w poprzednich nagraniach, które pojawiły się na YouTube, wspominał już o swoim byłym rywalu. Odpowiadając na pytanie – Nie rozumiem, czemu przybiłeś piątkę Trybsonowi, przybiłeś piątkę konfidentowi, czy tak naprawdę powtarzałeś nieprawdziwe informacje, żeby móc coś złego o nim mówić?

El Testosteron odpowiedział tak – Dzisiaj mogę stwierdzić jednoznacznie, żałuje. Żałuje, że podałem mu rękę, bo to konfident. Najsłynniejszy obok Masy polski konfident, który został wygnany z klubu WCA za to, że strzelił z ucha. On próbował po tej walce z Bonusem, kiedy była wobec mnie lawina pozytywnych komentarzy trochę się podpiąć. Chciał coś skrytykować, został szalenie hejtowany, wraz ze swoją kobietą. Dzisiaj to już wiem, to jest koniunkturalista, który szukał poklasku. Wyszedł z taką inicjatywą, ja oczywiście zgodziłem się na to, ale dzisiaj faktycznie żałuje. Jeśli ktoś sprzedał, to już jest sprzedawczykiem i tego nic nie zmieni. Jak widać, ta natura konfidenta jest w nim od zarania dziejów.

Źródło: YouTube