Piątek, 26 Kwietnia, 2024

“Canelo” atakuje Gołowkina. “Zakończę jego karierę!”

Źródło: screenshot YouTube
fot. YouTube
Opublikowane 27 czerwca 2022, 16:33
przez Maciek Ściłba
0
0
Brak komentarzy

Nie tak dawno Saul “Canelo” Alvarez przegrał walkę pierwszy raz od prawie 9 lat. Będąc faworyzowanym przez wielu ekspertów oraz bukmacherów uległ wyraźnie Dimitrijowi Biwołowi. Teraz odgraża się najbliższemu rywalowi.

Canelo” bez wątpienia jest pięściarzem wybitnym. Nie można natomiast ukrywać, że balonik z jego nazwiskiem został napompowany w ostatnich latach do granic wytrzymałości. W końcu został on przebity niespełna 2 miesiące temu.

Wiele portali pięściarskich wieściło, że Meksykanin jak walec przejedzie się po Kirgizie boksującym pod rosyjską flagą. Ba! Pojawiały się już nawet spekulacje, że mistrz świata wszystkich najbardziej prestiżowych federacji w kategorii superśredniej zaatakuje niedługo jeden z tytułów w wadze cruiser. Biwoł jednak pokrzyżował te plany.

Alvarez od początku pojedynku nie potrafił narzucić pięściarzowi z Tokmoku swojego stylu boksowania. Dużo bił na blok i bardzo często dawał się spychać do defensywy. Oponent świetnie wykorzystywał swoje warunki fizyczne i bez respektu atakował “Canelo” długimi seriami.

Koniec końców wszyscy sędziowie zgodnie punktowali 115-113 na korzyść Biwoła. Kibice oraz obserwatorzy zgodnie uznali, że przewaga zwycięzcy była wyższa. Warto zauważyć, że wystarczyło “naciągnąć” jedną rundę więcej na konto Meksykanina, aby Kirgiz boksujący dla Rosji został skrzywdzony.

W swoich niedawnych wypowiedziach “Canelo” tłumaczył przyczyny porażki tym, że przed tą walką nie mógł trenować tak jak zwykle, co przełożyło się na jego formę w tym pojedynku.

Trylogia z Gołowkiem zostanie dopełniona

Starcia Saula Alvereza z Gienadijem Gołowkinem we wrześniu 2017 oraz 2018 roku wzbudziły masę emocji. Zdaniem wielu ekspertów w obydwu tych walkach sędziowie punktowi sprzyjali Meksykaninowi.

W pierwszej walce pomiędzy nimi wyraźną przewagę miał Gołowkin. Górował on we wszystkich statystkach oprócz procentowej celności zadanych ciosów. Arbitrzy, którzy decydowali o wyniku tej walki postanowili “podciągnąć” karty punktowe Meksykanina. Taki ruch przesądził o tym, że zamiast zasłużonego zwycięstwa “GGG” starcie zakończyło się remisem.

O ile punktacja Dona Trelli 114-114 przeszła niemal bez echa, o tyle karta punktowa sędzi Adelaide Byrd, według której “Canelo” wygrał 118-110 była jawnym skandalem, a sama Byrd przez kibiców i obserwatorów została zrównana z ziemią.

Drugi pojedynek rok później miał bardziej wyrównany przebieg. Zarówno Gołowkin, jak i Alvarez nie kalkulowali, chcąc zdominować tę odsłonę ich rywalizacji. Według obserwatorów tę walkę można było z czystym sumieniem wypunktować 114-114, co zresztą uczynił Glenn Feldman. Steve Weisfeld i Don Trella byli innego zdania. Według nich Meksykanin zwyciężył w rundach 7:5, a w całym pojedynku 115:113. Cały świat boksu ponownie zawrzał, twierdząc, że sędziowie nie pozwolą Alvarezowi przegrać przed czasem.

O trzecim starciu pomiędzy pięściarzami mówiono od dłuższego czasu. “Canelo” jednak nie był zbyt skory do kolejnej walki z Kazachem. Niektórzy nawet twierdzą, że wziął on swojego rywala na przeczekanie. “GGG” skończył w tym roku 40 lat. Czas zrobił swoje i przy okazji ostatnich starć było widać, że Gołowkin nie ma już takiej dynamiki i szybkości jak jeszcze 4 lata temu. Mimo tego wciąż dysponuje niszczycielską siłą.

Alvarez będący obecnie w kwiecie pięściarskiego wieku przystał na propozycję swojego promotora, Eddiego Hearna, aby w końcu dokończyć to, co wydawało się niezakończone. Meksykanin przekonany o tym, że wiele atutów Kazacha przestało być groźnych, z dużą pewnością siebie opowiada o tym pojedynku.

– On ostatnimi czasy boksował z pięściarzami z trzeciej i czwartej ligi. W tym czasie czekał na wypłatę życia i walkę ze mną. Dlaczego wcześniej nie zdecydowałem się na zakończenie trylogii. Po prostu mierzyłem się z najlepszymi pięściarzami na świecie i nie miałem dla niego czasu. Tym razem znokautuję go i zakończę jego karierę.

Gołowkin przyznaje, że w starciu “Canelo” z Biwołem nie widział ze strony Meksykanina czegokolwiek, co mogłoby go zaskoczyć. Dodał, że to nic osobistego, ale musiał czekać zdecydowanie za długo, zanim Alvarez zdecydował się na jeszcze jedną walkę z nim.

Jak zakończy się trylogia pomiędzy dwoma czempionami? O tym przekonamy się już 17 września. Galę w Las Vegas pokaże platforma DAZN.

Źródło: Boxrec, FightHub

Podoba Ci się ten artykuł?

Zostaw ocenę
0
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments