Poniedziałek, 6 Maja, 2024

Wicemistrz olimpijski z Moskwy brutalnie ocenia boks zawodowy w Polsce. “ŻENADA!”

Źródło: screenshot YouTube
fot. YouTube
Opublikowane 6 października 2022, 16:54
przez Maciek Ściłba
0
0
Brak komentarzy

Paweł Skrzecz jest uznawany za jednego z najlepszych polskich pięściarzy w historii. W swoim dorobku ma on srebrny medal igrzysk olimpijskich w Moskwie, wicemistrzostwo świata z Monachium 1982 oraz srebro i brąz mistrzostw Europy. Podczas jednej z ostatnich rozmów przed kamerą zdradził, że jest zszokowany fatalnym poziomem boksu zawodowego w naszym kraju.

Polski boks już od kilku lat czeka na wielki sukces. Ostatni z nich, który nie przeszedł w mediach bez echa, miał miejsce w sierpniu 2015 roku. Wówczas uważany za underdoga Krzysztof Głowacki niespodziewanie znokautował faworyzowanego Marco Hucka i zdobył pas mistrza świata WBO w kategorii cruiser.

Od tamtego momentu nasi pięściarze kilkukrotnie brali udział w wielkich bataliach, lecz rezultat żadnej z nich nie sprawił, że panteon polskich czempionów został powiększony. Wśród panów jedynymi zawodowymi mistrzami globu pozostają Dariusz Michalczewski, Tomasz Adamek, Krzysztof Włodarzczyk oraz Krzysztof Głowacki.

Polacy biją anonimowych Gruzinów i przegrywają z poważnymi zawodnikami

Paweł Skrzecz w rozmowie z Andrzejem Kostyrą specjalnie dla kanału “KOstyra SE” widzi ten niepokojący stan rzeczy. Po wielkich sukcesach w polskim pięściarstwie nie ma już najmniejszego śladu. Dotychczasowi mistrzowie od dawna są na emeryturze, a ci, którzy się na nią jeszcze nie zdecydowali, aktualnie odcinają kupony.

Najbardziej niepokojący jest jednak fakt, że nie pojawili się prospekci, mogący zostać ich następcami. Największe szanse upatruje się w naturalizowanym Fiodorze Czerkaszynie, lecz do tej pory nie mierzył się on z żadnym czołowym pięściarzem wagi średniej. Skrzecz jest wyraźnie zaniepokojony faktem, że młodzi polscy zawodnicy bardzo długo w swojej karierze “nabijają rekordy”.

– To takie prężenie się przed kamerami. Wychodzą Ci zawodnicy i opowiadają, że chcą walczyć o tytuł mistrza świata. Tylko dlatego, że wygrał on walkę ze 147 zawodnikiem w Gruzji. Potem wychodzi do walki z kimś, kto ma pojęcie co się robi z rękoma i bach, nie ma zawodnika po pierwszej rundzie.

Paweł Skrzecz nie rozumie tej sytuacji i ciężko znaleźć mu receptę na to, jak można uzdrowić polski boks. Przywołuje on także historię największych polskich pięściarzy dając przy okazji do zrozumienia, że poziom tego sportu w naszym kraju drastycznie spadł i nie budzi już takiego zainteresowania.

– Przykro na to patrzeć, bo człowiek pamięta najlepsze lata zarówno naszego boksu olimpijskiego i zawodowego. Najlepsze czasy, kiedy mieliśmy największe sukcesy w boksie zawodowym rozpamiętuję, bo tęsknię za tym. Pamiętam jak lecieliśmy do domu szybciutko przed telewizorem, bo Andrzej Gołota boksował. Tak samo Tomek Adamek. Człowiek chciał na to patrzeć. O Krzyśku Włodarczyku czy Głowackim nie wspomnę, bo z nimi pracowałem. Teraz nie ma już po co. Nieraz popatrzę na ten boks zawodowy i na to, co ci zawodnicy wyprawiają w tym ringu, to po prostu ŻENADA! To z kim boksują, skąd oni biorą takich inwalidów? – retorycznie zapytał Skrzecz.

Źródło: YouTube / KOstyra SE

Podoba Ci się ten artykuł?

Zostaw ocenę
0
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments